Miałem naprawdę spore oczekiwania odnośnie Petrichor ale chyba tylko dlatego, że gra wyglada ładnie…a ładne rzeczy powinny być dobre. Czasami jednak nie są dobre, szkoda.
Wyniki:
- Ania – 51
- Borys – 44
- Kaśka – 39
- Błażej – 31
W Petrichor gramy jako chmurki i rozpylamy deszcz nad roślinkami – zasady do wytłumaczenia w 10 minut (udało sie nawet mimo tego, że instrukcja została w domu). Mamy tylko 4 akcje do wyboru: wystawienie chmurki z jedną kropelką, poruszanie chmurki, dokładanie kropel, deszcz. Akcje odpalamy kartami, a jak mamy ich dużo to możemy nawet zagrać druga akcję w swojej turze. Po akcjach głosujemy na efekt pogodowy, który odpali sie na koniec rundy.
Niby wszystko tu gra, coś tam planujemy, jest interakcja miedzy graczami. Przesuwamy te chmurki, dokładamy deszczu i planujemy jak się ustawić na zbiory roślin (to nam daje punkty). Głosowania wprowadzają dziwny ból głowy, cieżko to jakoś połączyć z akcjami i zaplanować…Cieżko mi nawet napisać co myśmy robili i dlaczego ktoś miał wiecej punktów…ja po prostu dokładałem deszcz bez ładu i składu, chyba.
Do samego końca nie byłem pewny kto ile punktów bedzie miał (Błażej zwyczajowo narzekał już od połowy gry że nie wygra i miał rację!). Zasłużone zwyciestwo Ani, przekonała wszystkich żeby jej pomagali i wyhodowała kawe za dużo punktów. Ja tylko trawke…Kaśka chciała wprowadzić coś ciekawego do rozgrywki i w 3 rundzie zrobiła przedwczesny pas i to chyba był jedyny interesujacy twist tej gry. Nuda…chociaż pewnie Ania się nie zgodzi.
Gra dostałą status: wylatuje z kolekcji…jak się znajdzie chętny. Na dobitkę mieliśmy zagrać w dobrą gre Ethnos, nawet rozłożyłem planszę i karty ale nie mogłem się przebić z tłumaczeniem zasad bo tak gadali.
Wkrótce mamy zagrać w Barrage, jeśli tylko komuś uda sie przebić przez instrukcję – stay tuned for more!