Risk to klasyka gier planszowych ale w obecnych czasach powoli zbliża się do statusu Monopoly czyli gry, w którą się nie gra w ogranym towarzystwie. Normalnie bym tego nie kupił ale w drodze wymiany zostałem posiadaczem tej gry (dzięki Koło).
Koło sprezentował nówkę sztukę nie śmiganą w folii, edycja Risk Revised Edition czyli trochę poprawiona i z bardziej nowoczesnym wyglądem. Zgodziłem się na wymianę tylko dlatego, że to będzie grane z dzieciakami (chociaż kto wie…). Wczoraj zagraliśmy próbną partie z Danielem i Kaśką i było całkiem, całkiem.
Zasady są proste: dobieranie jednostek, atak, przegrupowanie. Tyle. Im więcej masz tym jesteś silniejszy ;). Walka na kostki jak w Spartakusie: porównywanie i wyższa wygrywa. Rozgrywka to czysty hardcore 😉 atakowanie i rzucanie kośćmi. Graliśmy w wersje treningową z kartami celów – kto zdobędzie 3 wygrywa.
Na zdjęciu powyżej Daniel właśnie odbiera swój 3 zdobyty cel czyli przejecie kontroli w Azji. Koniec gry! Kaśka kompletnie zmieciona z planszy, ja trzymałem się ostro w obu Amerykach ale nie dałem rady.
Sytuacja końcowa powyżej, Daniel niebieski, ja zielony, Kaśka żółty (tam w rogu w Australii).
Musze przyznać, że całkiem fajnie się grało. W rywalizacji ‘My kontra Oni’ drugi punkt dla dzieciaków (7-2).
Cieszę się, że gra podeszła 😉 Młody z Wami nieźle sobie poczyna. Tylko się cieszyć.
szczęście miał w kostkach 😉